Dzisiaj porozmawiamy o rozmiarze! Czy faktycznie ma on jakieś znacznie? Żeby wszystko było jasne - mowa tu o rozmiarze ubrań (wiem, że teraz czujecie się rozczarowani – przykro mi). Każdej kobiecie marzy się magiczne 36, niestety nie dla każdej z nas jest ono osiągalne. I żeby wszystko było jasne – to że uda nam się dopiąć guzik w jakimś ciuchu wcale nie oznacza, że jest dobry (w dalszym ciągu może być za mały).
Rozmiar "36" - marzenie wielu kobiet
Rozmiar zazwyczaj zależy od budowy naszego ciała. Nie oszukujmy się - Pani o imponującym wzroście 185 cm musiałaby być postury modelki, alby wcisnąć się w kieckę opatrzoną metką z „idealnym numerkiem”. Sytuacja wygląda podobnie chociażby w przypadku kobiet o naturalnie szerokich biodrach (kości miednicy niestety nie odchudzimy).
Jednak w tym momencie musimy zadać sobie kolejne pytanie, czy każda „szczęściara” nosząca rozmiar 36 jest posiadaczką ładnej figury? Otóż nie.
Podejrzewam, że niejednokrotnie zdarzyło Wam się widzieć szczupłą dziewczynę z którą jednak było „coś nie tak” (tzn. nie była tak zgrabna jak pozornie być powinna). Dlaczego? Bo to nie rozmiar się liczy. Najważniejsze są proporcje! To one sprawiają, że nasza sylwetka wydaje bardziej lub mniej atrakcyjna.
Najważniejsze są proporcje!
Jakie są więc wymiary idealne? Podobno 90-60-90, któraś takie posiada? Może lepiej się nie przyznawajcie – zazdrosne kobiety bywają nieobliczalne ;) Ale czy faktycznie osiągnięcie wymarzonych proporcji oznacza wpasowanie się dokładnie w podane centymetry? Na szczęście nie! Wystarczy, że będziemy tak zwanymi 0,7 i nie mówię tutaj o butelce wysokoprocentowego trunku, chociaż bywa, że on również pozytywnie wpływa na nasz wygląd (o ile to nie my go spożywamy a mężczyźni). Zero siódemką jest każda kobieta, której obwód talii wynosi 70% obwodu bioder.
Tak naprawdę najważniejsze jest to żeby nasza sylwetka dążyła do „klepsydry”, co oznacza, że ramiona oraz biodra są tej samej szerokości, a talia jest wyraźnie zarysowana. Jeśli trochę Wam brakuje do bycia „ideałem” jak zawsze można trochę oszukać rzeczywistość... Odpowiednio dobrana garderoba pozwala ukryć mankamenty sylwetki oraz podkreślić wszystkie nasze atuty!
Mam kilka sposobów na zamaskowanie najczęstszych damskich kompleksów! Bielizna wyszczuplająca - antidotum na wszelkie niechciane fałdki! Co prawda średnio sprawdzi się podczas randek, ale na inne ważne wyjścia - gorąco polecam! Natomiast posiadaczkom zbyt wąskiej „góry” proponuję zainwestowanie w marynarki lub bluzki z „nadbudowanymi”, usztywnianymi ramionami. Przy zbyt masywnych udach warto wybierać spodnie z prostą lub lekko poszerzoną nogawką oraz rozkloszowane spódnice. Do tego koniecznie wysokie obcasy! Talię pozwolą nam zarysować szerokie paski (to taka bardziej humanitarna forma gorsetu). Dobrze sprawdzą się także żakiety z zaszewkami.